W uporządkowanej anarchii, normy prawne stworzone przez ludzi, od konwencji do umowy, są sprawą dwóch lub więcej osób, które wnoszą swoją wolę w nie. Żadna strona w uprawnieniu, ani wierzyciel, ani dłużnik, nie może poprawić swojej pozycji bez pogorszenia pozycji drugiej strony. Innymi słowy, uporządkowana anarchia jest stanem równowagi. Gdy państwo, jakąkolwiek przybierze formę, ustanawia normę prawną, wedle której istnieje wierzyciel, to poddany będzie dłużnikiem. W przeciwieństwie do uczestnika umowy, dłużnik nie może nie przestrzegać prawa suwerennego państwa. Jednak władza państwowa jest dyskusyjna w sensie jej legitymizacji, jak i jej siły fizycznej. Jak stwierdzono powyżej legitymizacja jest wewnętrznie sprzeczna i w istocie jest nieskończonym regresem.
-
-
Przesłanka wolności
Przesłanka wolności oznacza, że człowiek ma swobodę dokonania każdego możliwego czynu bez konieczności wykazania, że nie ma wystarczających powodów, aby go nie wykonywać. Ciężar wykazania wystarczającego powodu przeciwko temu czynowi (lub przeciwko tej konkretnej osobie, która go dokonuje) spoczywa na osobie kwestionującej. Zwykle jest to jakaś władza lub skarżący w sporze sądowym, ale może nim być każdy, kto ma dostęp do stanowienia przepisów i administracji publicznej. Wystarczający powód może polegać na obowiązującym przepisie zakazującym czynu lub na wystarczającym prawdopodobieństwie, że czyn ten, jeśli zostałby dokonany, wyrządziłby znaczną szkodę innej osobie lub osobom.
-
Dziedzictwo etatyzmu
Prawo, nawet w najlepszym wydaniu, kontroluje tylko małą cząstkę ludzkiego zachowania. W najgorszym wydaniu ma aspiracje, by kontrolować dużą część ludzkiej aktywności, choć zwykle mu się to nie udaje. Znacznie ważniejszy od systemu prawnego jest znacznie starszy i głębiej zakorzeniony zbiór niepisanych zasad (mówiąc technicznie: spontanicznych konwencji) zabraniających i nakładających sankcje za delikty, wykroczenia i nieuprzejmości, które razem określają, co każdy z nas może robić, a tym samym, co każdy z nas nie ma prawa czynić innym. Jeśli te reguły są zachowane, wszyscy są wolni, własność jest bezpieczna, a każda dwuosobowa transakcja jest korzystna dla obu stron.
-
Wyspa skarbów / Własność czy „prawa własności”?
Własność jest częścią życia, której pochodzenie jest przesłonięte mgłą prehistorii. W elementarnych zasadach dyskusji, ciężar dowodu spoczywa na tych, którzy twierdzą, że jakieś prawo jest konieczne do jej legitymizacji. Twierdzenie to musi być dobrze uzasadnione zarówno w odniesieniu do instytucji własności w ogóle, jak i, w przeciwnym przypadku, do własności konkretnego dobra konkretnej osoby. Co do pierwszego z nich dobre uzasadnienie nie jest możliwe, jako że twierdzenia metafizyczne nie mogą zostać zweryfikowane. Co do drugiego natomiast twierdzący musi wykazać, że właściciel nie ma prawowitego tytułu własności dóbr.
-
Liberalizm – luźny czy ścisły
Aby zapobiec temu, by stał się nierozróżnialny od socjalizmu, pragmatyzmem bez zasad, czy po prostu zwykłym działaniem ad hoc, liberalizm musi stać się bardziej ścisły. Potrzebuje innych podstaw, a jego struktura musi stać się minimalna i prosta, aby lepiej opierać się wdzieraniu obcych elementów. Sugeruję, że dwa twierdzenia — jedno logiczne, drugie moralne — są wystarczające, aby skonstruować nową, ściślejszą doktrynę liberalną zdolną do obrony swojej tożsamości. Pierwsza to przesłanka wolności, druga zaś to odrzucenie zasad poddaństwa, które implikują obowiązek posłuszeństwa politycznego.
-
Jak dostać darmowy obiad?
Jedno z wielkich twierdzeń ekonomii mówi nam, że w równowadze konkurencyjnej i ze stałymi korzyściami skali dystrybucja dochodu jest funkcją krańcowej efektywności czynników produkcji i ich własności. Kupujący płacą, a sprzedawcy uzyskują krańcowy produkt, korzyści równają się wkładom i nie ma „darmowego obiadu”. W bardzo podobny sposób równość między determinantami dochodów a czynnikami produkcji wyjaśnia koncepcja wyłączności praw własności. Wyłączność praw własności blokuje dostęp do zasobów, chyba że zgodzą się na to właściciele. Produktywne zasoby wymienia się na podstawie wartości ich krańcowych produktów. A więc nie istnieje darmowy obiad — wszystko jest w pełni opłacone.